Na powitanie Bogurodzicy...

Na powitanie Bogurodzicy...

Niedziela, 19 września, pielgrzymki dzień I

Matka Boża otacza nas wszystkich swoją miłością i modlitewna opieką. Czy może być większa radość niż spotkanie z Najbliższą Osobą, Matką Naszą po długich latach rozłąki? Spotkanie z Jej ikoną ma dla nas wymiar wspólnotowy i osobisty.

Takie szczęście mnoży się, gdy się je dzieli... z innymi.

Ruszamy więc – z Warszawy, z Białegostoku, ze Szczecina, z Lublina, z Kropiwek, z Hajnówki i Narwi. Z całej Polski...

Zaprasza nas Gospodarz tych ziem, Arcybiskup Diecezji Chełmsko-Lubelskiej, najprzewielebniejszy arcybiskup Abel. Organiazatorami warszawskiej pielgrzymki jest Stowarzyszenie Wierni Tradycji Pokoleń i wolska Parafia pw. św. Jana Klimaka.

Ruszamy z czcią i miłością godnie przywitać Chełmską Ikonę Bogurodzicy, która po latach tułaczki wraca (w wiernej kopii, napisanej na Świętej Górze Athos) do swojej parafii, Cerkwi Prokatedralnej w Chełmie.

Przed wyruszeniem na Jej spotkanie trudno opanować emocje i wczesnym rankiem (ok. 5.30) wokół autokaru, którym wyruszamy spod domu parafialnego na Woli, panuje gwar. Liczne gorące powitania (Też jedziesz? Sława Bogu!), gorąca herbata i kawa parzy się w wielu termosach. Po chwili jednak wrzawa milknie, bo pośród milczących grobów (leżą pod nimi ci, którzy wielokrotnie zwracali się zapewne ze swoimi prośbami i dziękczynieniem do Chełmskiej Matki Bożej) zmierzamy do Cerkwi, gdzie ksiądz Proboszcz, Adam Misijuk w asyście księdza protodiakona Jerzego Dmitruka odprawia krótki, uroczysty molebień w intencji pielgrzymujących.

Pokrzepieni wspólną modlitwą ruszamy w kierunku Lublina. Przez mikrofon padają ogłoszenia „parafialno-pielgrzymkowe‘. Potem sporo osób drzemie, rozmowy są ciche, wiele osób (bo spośród parafialnego grona czytających Psałterz niemało jest z nami) czyta „swoje“ katyzmy. Plan dnia jest bogaty, potem możemy nie mieć czasu. Ciszę przerywa głos szefowej  Stowarzyszenia Wierni Tradycji Pokoleń, p. Ireny, która przypomina bogate i burzliwe dzieje Cerkwi lubelskiej i Prawosławia na Lubelszczyźnie.

Przed 9 rano wita nas przed swoją Świątynią, proboszcz lubelskiej Katedry Prawosławnej ks.mitrat Andrzej Łoś. Siąpi mżawka, jest chłodno. Skuleni, po wyjściu z ciepłego autokaru, przebiegamy do Cerkwi.

Jesteśmy pod wrażeniem piękna światyni. Jej wspaniałego zabytkowego, XVI-wiecznego ikonostasu, cudem słynących ikon. Słuchamy natchnionych  słów pouczenia, i gdy kapłan mówi „Bóg ma dwie ręce...“, chciałoby się z głębi serca zawołać – Panie, weź też moje!“.

Wspaniale wita nas Lublin, pięknem poruszającej duszę modlitwy. Jeszcze nie wiemy, że czeka nas w trakcie tego pielgrzymowania sporo wzruszeń. 

Bierzemy azymut na Turkowice. Po drodze w przytulnej Karczmie Zamojszczyzna zjadamy ciepły obiad. I w drogę...

Znajdzie się też czas na chwilę z poezją, bo podróżuje z nami prawosławny poeta, Paweł Kateszczenko, który czyta nam swoje najnowsze utwory. O Bogu, przyrodzie, ludzkim losie...

W Turkowicach czekają na nas siostry z Monasteru Opieki Matki Bożej. Wieziemy do monastru upominek, który przyjechał aż z dalekiej Świętej Góry Athos. To ikona św. Paisjusza Hagioryty, napisana przez jego ucznia. W trakcie świątecznej aukcji na rzecz chorych dzieci parafianie licytowali tę ikonę, a potem na  wylicytowaną sumą złożyli się. Tym samym jednocześnie nasza Parafia wspomogła i potrzebujące pomocy dzieci i włączyła się do dzieła wspierania Monasteru.

Z czcią wnosimy ikonę św. Paisjusza przez próg turkowickiej Cerkwi, gdzie biorą ją z naszych rąk mniszki i z pietyzmem ustawiają na anałoju pośrodku świątyni.

Pielgrzymi ustawiają się, aby pokłonić się dwóm świętościom Cerkwi i Monasteru – cudownej ikonie Matki Bożej Turkowickiej i ikonie z cząstką moszczy św. Paraskiewy Wyznawczyni Turkowickiej.

Dołącza do nas ksiądz proboszcz i – jak zauważa jedna z pielgrzymujących, siostra Elżbieta – nasza parafialna rodzina jest już w komplecie.

Siostra Eufalia opowiada nam o monasterze, ze łzami w oczach słuchamy historii Ikony Matki Bożej Turkowickiej. Bolesne są dzieje Cudownych Ikon Lubelszczyzny i Chełmszczyzny.  Nietrudno wyobrazić sobie rozpacz ludności tych ziem ponad sto lat temu, gdy w bieżeństwie postradała ona nie tylko cały majątek, ale i największe świętości. Zwiedzamy powstającą kameralna cerkiewkę św. Paraskiewy Wyznawczyni (jedyna cerkiew na świecie tej patronki!) i wracamy z powrotem na wspólną modlitwę Przed nami wieczernia i akatyst do św. Paisjusza.

Kolacja obywa się zgodnie z monasterską tradycją – jest postna (choć wykwintna i pyszna!), nie rozmawiamy przy stole, a siostra czyta nam fragmenty z żywotu św. Paisjusza. Po posiłku rozchodzimy się do miejsc zakwaterowania.

 

Poniedziałek 20 września, pielgrzymki dzień II

Rano na poranne modlitwy budzi nas biło. Jest lepsze na pobudkę od budzika w telefonie, bo nie można go wyłączyć. O szóstej jesteśmy już w świątyni.

Po modlitwie ruszamy na zwiedzanie terenu wokół obecnego monasteru. Tu i ówdzie stoją jeszcze zrujnowane i opustoszałe budynki dawnego kompleksu  monasterskiego, sprzed 120 lat. Serce ściska się na widok kontrastu rozmachu i zasięgu społecznego, jaki miał dawny monaster (o tu, była szkoła, tu szpital, tu stała cerkiew) a obecnym dziełem zniszczenia. Wiele osób szepcze cicho słowa modlitwy z prośbami. Jakimi? To tajemnica ich rozmowy z Bogiem, ale nietrudno się domyślić, czego mogą dotyczyć.

Wracamy. Podziwiamy zadbany ogród monsterski z dyniami jak ogrodowe fotele, jemy ciche śniadanie (znowu towarzyszy nam fragment żywotu św. Paisjusza) i z żalem opuszczamy skrawek raju na ziemi (z bolesną historią – bo ziemskiego, ale raju – bo pięknego i uświęconego modlitwą). 

Chcemy przyjechać tu znowu, tym razem nie jako goście, ale na posłuszanije. Przypomina się wezwanie z wczorajszego kazania: Boże, weź moje dwie ręce!

Przed nami Hrubieszów. A wcześniej, w autokarze odczytana zostaje historia hrubieszowskiego prawosławia. Znowu trudna, znowu bolesna.

Wysiadamy z autokaru i zaczynamy liczyć kopuły Cerkwi pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy. Łatwo się pogubić w rachunkach, bo świątynia - jako jedna z dwóch na świecie - ma ich aż 13 (symbolizują Zbawiciela i dwunastu Apostołów)! Drzwi jeszcze zamknięte, więc – spontanicznie – robimy kresnyj chod ze śpiewem wokół świątyni pod opieką naszego opiekuna duchowego ks. protodiakona Jerzego. Ludzie zza parkanu spoglądają zaciekawieni.

Wita nas proboszcz Parafii, ks. Jan Kot. Z dumą oprowadza po świątyni. Kłaniamy się słynącej cudami ikonie Zaśnięcia Bogurodzicy, Męczennikom Ziemi Hrubieszowskiej (jedyna ikona na świecie). Słuchamy opowieści o zabytkowej ikonie Bogurodzicy napisanej w XVIII wieku na Świętej Górze Athos, a ukrytej w dużo późniejszym feretronie. 

Z żalem żegnamy hrubieszowską Cerkiew. Po drodze do Chełma na chwilę zaglądamy do Teratyna. To tu urodził się, a potem spędził ostatnie lata kapłańskiej posługi i tu też został brutalnie zamordowany św. Bazyli Martysz, którego moszcze uświęcają naszą warszawską, wolską świątynię. Cerkiew, obecnie przejęta przez kościół rzymsko-katolicki, stoi opuszczona. Przejmujący widok, który na długo zostaje pod powiekami.

Jedziemy dalej, a po południu tego dnia czekają nas już tylko radosne wydarzenia. Obiad jemy w restauracji przy drodze, a stąd już bardzo blisko do Chełma. W Prokatedrze św. Jana Teologa czeka na Ikonę Bogurodzicy nowy, biały kiot. Na razie jest pusty.

Spieszymy na powitanie Bogurodzicy w kopii Ikony Matki Bożej Chełmskiej. Krestnyj chod wygląda imponująco. Na przedzie dwóch biskupów, potem liczne duchowieństwo i wierni. Przybyli tu z całej Polski. Nawet z oddalonego o 800 km Szczecina. Jest wśród nich wielu potomków wypędzonych w trakcie akcji „Wisła“, przesiedleńców, są prawnuki tych, którzy w 1938 roku patrzyli na burzenie ich prawosławnych świątyń, na niszczenie świętości. Co człowiek to skomplikowana historia rodziny i regionu.

Idziemy głównymi ulicami Chełma na spotkanie z Matką nas wszystkich, przeczystą Bogurodzicą.

Nie milknie prawosławny śpiew, unosi się kadzidlany dym, głowy są wysoko podniesione.

Jest chłodno i wietrznie. Ale grzeją nas serca, w pełnym napięcia radosnym oczekiwaniu.

Nadjeżdża samochód, arcybiskup Abel wraz z asystą (wśród której z dumą odnotowujemy obecność „naszego“ ojca Jerzego) wynosi udekorowaną błękitnymi kwiatami ikonę Bogurodzicy na przenośnym anałoju. Nie ma słów by opisać radość.

Kresnyj chod już nie idzie dostojnie ulicami, ale jakby unosi się nad ziemią. A nad naszymi głowami, wysoko niesiona - Bogurodzica, która stroskanymi matczynymi oczami patrzy na Chełm, który opuściła wraz ze swym ludem, w wojennej zawierusze 106 lat temu.

Ikona z pietyzmem ustawiona jest na środku chełmskiej świątyni. Arcybiskup ubogaca cudowny obraz panagiją z cząstką szat Przenajświętszej Bogurodzicy. Zaczyna się nabożeństwo całonocnego czuwania. Każdy chce przyłożyć się do świętości. Na świecznikach nie ma już miejsc na świece. Wielu próśb i podziękowań wysłuchała Bogurodzica tego wieczoru w chełmskiej Cerkwi. A jedno było wspólne: Dziękujemy Ci Przenajświętsza, że jesteś znowu z nami!

W podniosłym nastroju opuszczamy  świątynię i udajemy spacerem na miejsce zakwaterowania, do Schroniska Młodzieżowego. Mieści się ono na terenie dawnego prawosławnego seminarium duchowego i 100 lat temu w tym budyneczku mieścił się szkolny lazaret.  Nie uciekniemy na Chełmszczyźnie od histori!!

Na kolację jemy pyszne pierogi w trzech smakach, wiele osób czyta jeszcze Psałterz, ale wkrótce w wysoko sklepionych salach, które pamiętają kandydatów na prawosławnych duchownych, zapada cisza. Rano pobiegniemy pokłonić się Bogurodzicy w jej Chełmskiej Ikonie słowami Akatystu, a potem czeka na nas uroczysta Liturgia.

 

21 września, pielgrzymki dzień III

Dobrze, że do Cerkwi z byłego seminarium (obecnie Liceum Ogólnokształcące) jest blisko. Możemy zająć upatrzone miejsca, bo tłum z każdą chwilą gęstnieje. Wpatrujemy się w oblicze Matki Bożej, powtarzamy w duszy za kapłanem słowa Akatystu.

Po zakończeniu modlitwy kresnyj chod wyprowadza wiernych na teren parafii i na wysokości prezbiterium odbywa się małe poświęcenie wody, którego dokonuje przełożony jabłeczyńskiego Monasteru, archimandryta Piotr (Dawidziuk). Za chwilę nastąpi uroczyste powitanie Hierarchów: arcybiskupa Abla, arcybiskupa Paisjusza i gościa z Ukrainy, biskupa baryszewskiego Wiktora, wikariusza eparchii kijowskiej.

W bramie świątyni witają przybyłych dostojników prawosławnych, pani vice-przezydent Chełma Dorota Cieślik i przedstawiciele służb mundurowych. W przemowie pokreślana jest doniosła rola Prawosławia dla historii regionu, oraz wspólnota chrześcijańskij tradycji czego dowodem jest cześć i szacunek jakim otaczali zawsze Ikonę Chełmską zarówno prawosławni jak i katolicy. Arcybiskup Abel zaprasza dostojnych gości do wnętrza świątyni.  Dzieci pięknie deklamują wiersze, wręczane są wiązanki kwiatów.

Za chwilę rozpocznie się Boska Liturgia. Widać wzruszenie na twarzy proboszcza Prokatedralnej światyni, ks. dr Jarosława Szczura. Zabierający głos hierarchowie podkreślają, że obecność Ikony Matki Bożej to nie tylko jej opieka i matczyna troska, której nie zabraknie teraz mieszkańcom miasta, ale też wzór dla wiernych. Zachęcają by naśladować Bogurodzicę, każdy na swoją miarę, w pokorze dla planów Bożych, wytrwałości w wierze i odwadze. Tego oczekuje od nas Bóg i uczy prawosławna wiara. Pokrzepieni duchowo, kłonimy jeszcze raz głowy przed wizerunkiem Matki Bożej, której ikonę włożono już do przeznaczonego dlań kiotu.

Gospodarz Diecezji Lubelsko-Chełmskiej, arcybiskup Abel zaprasza wszystkich na tradycyjną wojskową grochówkę. Krzepimy tym razem cielesne siły i wsiadamy do autokaru. Po drodze – niespodzianka spoza planu pielgrzymki.: wizyta w Parafii pw. Równej Apostołom Marii Magdaleny w Puławach. Nieduża Cerkiew, ale rosnące w siłę grono wiernych, tak opowiada nam o swojej parafii ks. proboszcz Michał Doroszkiewicz. Sława Bogu za wsio!

Wieczorem dojeżdżamy pod wolski dom parafialny i serdecznie żegnamy się, dziękując sobie wzajemnie za wspólną modlitwę i pielgrzymowanie, a czasem przepraszając za ludzkie ułomności.  Każdy spieszy do swego domu, by raz jeszcze pokłonić się Bogurodzicy za doznane łaski, szczęśliwy powrót i pokazać rodzinie ikonę Chełmskiej Bożej Matieri oświęconą od nowoprzybyłej do Chełma ikony.

Dorota Maj

Zdjęcia: Maria Wysocka, pielgrzymi