Maslenica, dwie radości

Maslenica, dwie radości

Końcówka karnawału, ostatnie dni przedpościa, bliski początek drogi  pokajanija. W piątkowy wieczór Maslenicy świetlica wolskiego domu parafialnego rozbrzmiewa gwarem, a blask wylewa się z okien aż do późnego wieczora. Po raz czwarty spotykamy się by razem połączyć niewidzialną więzią dwie radości. Tę związaną z Narodzeniem Pańskim, Jego Chrztem i Ofiarowaniem w Świątyni, a wyrażaną żywiołowo i w bardzo „ziemski“ sposób - z tą duchową, wynikającą z możliwości towarzyszenia Zbawicielowi przez czterdzieści dni aż do Jego Śmierci i pełnego chwały Zmartwychwstania, czyli podążania drogą, na którą niebawem wstąpimy.

Doceniamy to, że dysponujemy miejscem, w którym możemy wspólnie spędzać ważne dla nas momenty w roku i kultywować prawosławne tradycje. Nasz dom parafialny staje się wtedy domową Cerkwią.

W tym roku przybyło na uroczystość Maslenicy aż 120 osób! Udało się wszystkich pomieścić – choć nie było to proste – a stół stał nawet, w wielkodusznie użyczonej, parafialnej... kancelarii. Dzięki temu byliśmy blisko siebie!

Ksiądz Proboszcz, ojciec Adam Misijuk, rozpoczął spotkanie modlitwami,  wraz z Czcigodnymi Ojcami, ich rodzinami, parafianami i goćmi, którzy chcieli razem z nami celebrować historyczny zwyczaj. Przewodnicząca Zarządu Stowarzyszenia „Wierni Tradycji Pokoleń“, współorganizatora spotkania, pani Irena Sacharczuk, podziękowała Ojcu Proboszczowi za błogosławieństwo udzielone na organizację spotkania i wszechstronne wsparcie, którego udzielił. Przywitała zebranych słowami wiersza naszego brata w Wierze, pana Pawła Kateszczenki z  Ełku (niedawno był gościem naszej parafii i można było poznać jego twórczość w interpretacji samego autora). Z tomu poezji  „Płoń świeco życia“ wybrała utwór  „Szczęście“, w którym znajdujemy wersy idealnie uzasadniające cel naszego spotkania: „(...) Szczęściem dzień następny, gdy rano się budzisz, Człowiek jest szczęściem, a więc kochaj ludzi.“ „Naszym szczęściem“ – dodała pani Irena – „są wspólne spotkania parafian“.

Nie mamy możliwości dokładnego odwzorowania tradycji naszych przodków, którzy w tygodniu Maslenicy urządzali wyścigi zaprzęgów, słynnych trojek,  toczyli bitwy na śnieżki (gdzie te prawdziwe zimy!) i tańczyli korowodem wokół ognia (rosyjskie obchody Maslenicy znaleźć można w filmie „Cyrulik syberyjski“ Nikity Michałkowa). Zamiast jednak  ubolewać nad tzw. trudnościami obiektywnymi skupiliśmy się na tym – co możliwe. Matuszka Dorota Korobeinikov napiekła (dla wszystkich!) przepysznych prawdziwych blinów, bo to tradycyjna „maslenicowa“ potrawa. Znalazł się do niej i kawior. Na stołach królowały potrawy i przystawki rybne, by cieszyć się ich smakiem, przed postną czterdziesiątnicą. A najlepszą przyprawą do wszystkich smakołyków był dobry humor i pogodny nastrój. Jak się przejawiał? W przygotowanych, ale i zaimprowizowanych, występach grup koleżeńskich, były też „stolikowe“ przyśpiewki w wielu słowiańskich językach (do dyspozycji mieliśmy śpiewniki, ale może w przyszłości uda się obyć bez nich – przecież tradycję trzeba wspomagać także... wysiłkiem własnej pamięci). Poziom występów był wysoki, ale trudno by było inaczej, skoro przy stołach siedzieli chórzyści i soliści parafialnych chórów! Zebrani przemieszczali się od stolika do stolika, najbardziej ożywiony ruch panował w kuchni, dzieci przechodziły z rąk do rąk parafialnych „cioć i wujków“. Słowem – odbywało się wszystko tak, jak na prawdziwej rodzinnej uroczystości. Nic dziwnego, jesteśmy przecież rodziną w Wierze i wiele nas łączy. Także wspólnie spędzony czas. A ma on to do siebie, że biegnie nieubłaganie.

Kończy się więc i Maslenica, przed nami Niedziela Przebaczania Win i początek Wielkiego Postu. W drodze do domu przypominamy sobie słowa troparionu, którego słuchaliśmy dziś rano:
„Oto czas wstrzemięźliwości
Objawiający Ci światłość zbawienia (...)“.

Przed nami czas łaski, radości trudu wielkopostnych zmagań ciała i ducha.

P.S. Może przy kolejnej Maslenicy uda się nawiązać do bardzo ciekawych zwyczajów przedpościa greckiego i Słowian południowych. Niech i nasze dzieci poznają Kirię Sarokosti z siedmioma nogami, a może i same nauczą się ją wypiekać.

Dorota Maj
Zdjęcia: uczestnik spotkania

Wiecej na temat symbolu greckiego Wielkiego Postu:
https://wysparodos.com/kyra-sarakosti-symbol-greckiego/